W tym roku, w czerwcu obchodzono 100. rocznicę urodzin jednego z najlepszych przedwojennych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej, a dokładnie 83 lata temu ważyły się losy najważniejszego transferu w historii Ruchu.
To wydarzenia ostatnich tygodni 1933 roku. W październiku tegoż roku reprezentacja Polski zagrała mecz z Czechosłowacją. Na to spotkanie zostali powołani Gerard Wodarz i Ewald Urban. Ruch Wielkie Hajduki przygotowywał się najważniejszego meczu sezonu. Wygrana z Cracovią dawała upragniony pierwszy tytuł mistrzowski w historii. Działacze Ruchu zaplanowali zatem rozegranie spotkania towarzyskiego aby lepiej przygotować się do mistrzowskiego finiszu.
15 października 1933 roku na słynnym hasioku, czyli pierwszym mistrzowskim boisku Ruchu położonym przy ulicy Kaliny odbył się mecz z reprezentacją Śląska. Piłkarze Niebieskich byli w świetnej formie i pokonali swoich przeciwników w stosunku 7:2. W prasie można było przeczytać:
Bohaterem dnia był Peterek, nie tylko dlatego, że swojemi „bombami” zdobył cztery bardzo ładne bramki, ale przedewszystkiem dlatego, że wykazał specjalnie wysoką klasę, jako kierownik ataku, nadając całości bardzo ładny obraz.
W reprezentacji Śląska na lewym łączniku zagrał 17-latek, piłkarz 1.FC Katowice Ernest „Ezi” Wilimowski, który raz za razem ogrywał piłkarzy Ruchu. Reszta to przypuszczenia, ale to był jedyny mecz w tym czasie w Wielkich Hajdukach, w którym zagrał Wilimowski przeciwko Niebieskim i to najprawdopodobniej wtedy zwrócił na siebie szczególną uwagę rudowłosy małolat. Choć już wcześniej w prasie zachwycano się jego postawą w meczach katowickiej drużyny, więc to nie było żadne odkrycie. Teodor Peterek w swoich wspomnieniach tak mówił o transferze Wilimowskiego:
Było to 25 grudnia 1933, graliśmy towarzyski mecz z 1.FC Katowice. W zespole katowickim na lewym skrzydle zaimponował nam rudowłosy 16-latek. Strzelił nam 2 bramki i był motorem wszystkich akcji napadu 1.FC, tak, że z trudem zremisowaliśmy 4:4 (…)
Niestety mecz, o którym wspominał Peterek nie miał miejsca. Owszem było spotkanie, które zakończyło się wynikiem 4:4 i owszem bramki strzelał w nim Wilimowski w barwach 1.FC, ale przeciwnikiem były Azoty Chorzów i mecz miał miejsce 19 listopada. 25 grudnia Wilimowski zamiast grać w piłkę miał ubrane łyżwy i grał w hokeja w barwach Pogoni Katowice. Wątpliwe jednak, aby na lodowisku ktoś z Ruchu go obserwował. Wychodzi na to, że już w październiku „Ezi” wpadł w oko działaczom Ruchu i to jeszcze przed zdobyciem pierwszego tytułu mistrza Polski. Myślę, że Wilimowski chciał grać w mistrzowskiej ekipie i to go przede wszystkim skusiło do zmiany barw klubowych. Przecież 1.FC Katowice wcale nie chciał oddać swojego piłkarza.
W okresie pomiędzy świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem Ruch rozegrał 4 towarzyskie spotkania:
K.S. 20 Bogucice – Ruch 5:2
Ruch – Załęże 06 3:3
Ruch – Słowian Bogucice 10:0
Azoty Chorzów – Ruch 3:4
Najprawdopodobniej w tym ostatnim spotkaniu zadebiutował Ernest Wilimowski w barwach Ruchu, mecz odbył się w Sylwestra. To wtedy ubrał niebieską koszulkę po raz pierwszy. Reakcja jego poprzedniego klubu była natychmiastowa. Działacze 1.FC złożyli skargę do Śląskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, że Wilimowski gra dla hajduckiego Ruchu.
6 stycznia 1934 roku odbył się mecz pomiędzy Naprzodem Lipiny (ówczesny mistrz Śląska) oraz Ruchem. Niebiescy przegrali ten mecz 3:4 i był to drugi mecz w barwach Ruchu nowego lewego łącznika.
Taka była odpowiedź Ruchu na zażalenie 1.FC, stosunki pomiędzy obiema drużynami były mocno napięte. Ponowna skarga 1.FC i odpowiedź władz klubowych: 4 miesięcy zawieszenia dla Wilimowskiego za reprezentowanie Ruchu. Kluby ostatecznie dogadują się między sobą. „Ezi” będzie brakującym ogniwem mistrzowskiej ekipy, który będzie panować do 1939 roku.
W 1939 roku na pierwszym treningu Ruchu pojawiło się 31 piłkarzy. W sumie Ruch posiadał 7 kompletnych drużyn, począwszy od pierwszej drużyny do drużyn juniorskich. Za drużyną stał piękny, nowoczesny stadion – największy w lidze. Za drużyną stały duże pieniądze z Huty Batory. Tysiące kibiców. Klub był najbardziej utytułowaną i najbogatszą drużyną w Polsce. Nie dajcie się zwodzić, że Ruch był zawsze biedny. To mit. W latach 30. rządził kolor niebieski. Najbardziej tragicznym wydarzeniem w historii klubu była data wybuchu II wojny światowej, gdyby nie ona dzisiaj klub byłby zupełnie w innym miejscu. Nie czarujmy się jednak, ale Ruch był za mały dla Ernesta Wilimowskiego i jego odejście z Chorzowa było kwestią czasu. Kierunek był oczywisty – Europa… Niestety, ale wydarzenia z września 1939 roku tylko to odejście przypieczętowały.
Autor: Grzegorz Joszko
You must be logged in to post a comment.