1938

Vorwärts-Rasensport Gleiwitz

20 marca 1938 roku na stadionie przy ul. Chorzowskiej w Wielkich Hajdukach (dzisiaj ul. Cicha w Chorzowie) doszło do spotkania towarzyskiego Ruchu z VR Gliwice (Vorwärts-Rasensport Gleiwitz). To już cz. XV przedwojennej historii spotkań z zagranicznymi drużynami.

Drużyna z ówczesnych Gliwic leżących na terenie Niemiec należała w okresie lat 30. i 40. do najlepszych zespołów niemieckiej części Górnego Śląska. V-R zdobywał tytuły mistrzowskie w rozgrywkach Gauligi Schlesien czterokrotnie w latach 1935, 1936, 1938 i 1939. Największy sukces drużyna ta odniosła w 1936 roku kiedy zajęła 4 miejsce w rozgrywkach finałowych o mistrzostwo Niemiec w piłce nożnej. W 1937 roku w drużynie V-R próbował swoich sił Ewald Urban, mistrz Polski w barwach Ruchu, ale nie był to udany pobyt tego piłkarza w tym klubie.

Zdjęcie: Drużyna Vorwärts-Rasensport Gleiwitz – Mistrz w 1936

W marcu 1938 roku reprezentacja Polski przygotowywała się do meczu rewanżowego z Jugosławią w eliminacjach do Mistrzostw Świata i również rozgrywała mecze towarzyskie. W Warszawie reprezentacja Polski w składzie której byli zawodnicy Ruchu: Nowakowski, Wodarz i Wilimowski grała z kombinowaną drużyną węgierską złożoną z zespołów Ujpest i Hungaria. Ruch musiał sobie zatem poradzić bez swoich trzech asów, więc wystąpił w nieco rezerwowym ustawieniu. Drużyna z Gliwic również nie przyjechała w optymalnym ustawieniu, nie zagrał Wilhelm Josefus, Reinhard Schaletzki i Anton Schatton. Pojawili się za to na boisku późniejsi reprezentanci drużyny narodowej Niemiec Koppa, Kubus, Wilschek i inni. Zagrał również Ewald Lachmann, o którym napisał w 2006 roku Paweł Czado o tutaj. Warto kliknąć zanim będziecie czytać dalej. W marcu 1938 roku V-R Gliwice rozgrywał mecze o mistrzostwo Niemiec mając za przeciwników Fortunę Düsseldorf, VfB Stuttgart i BC Hartha. Co ciekawe VfB Stuttgart wygrał dwukrotnie z V-R Gliwice strzelając im w sumie 12 bramek. Zaś drużyna ze Stuttgartu za miesiąc przegra 0:1 z Ruchem po raz kolejny zresztą. Nie przewidywalna była czasami ta przedwojenna piłka.

Na trybunach stadionu Ruchu pojawiło się nieco ponad 6 tysięcy kibiców. Jako przedmecz odbyły się zawody pomiędzy drużyną 24 Szopienice i rezerwami Ruchu oraz juniorami tych drużyn. Punktualnie o godzinie 15:30 najpierw gęsiego na murawę wbiegli piłkarze Ruchu, których niebieskie paski na białych koszulkach wspaniale kontrastowały się z niebieskimi spodenkami. Drużynę wyprowadził kapitan Teodor Peterek. Później wbiegła na murawę drużyna z Gliwic, która ustawiła się na środku boiska i wznosząc lewą rękę ku górze wykonała salut ku chwale jedności i posłuszeństwa wobec wodza III Rzeszy, co nie spotkało się z entuzjazmem na trybunach.

Ruch na początku meczu zaatakował drużynę gliwicką, ale ta w łatwy sposób odpierała ataki napadu Niebieskich. Prasa napisała:

Gliwiczanie pozostawili daleko lepsze wrażenie niż my. Byli daleko szybsi i zademonstrowali bardziej nowoczesny footbal. Linia nie do sforsowania, jak było do przewidzenia, była obrona, w której tak Kopa jak i Kubus zagrywali pierwszorzędnie. Napastnicy Ruchu, grający zresztą anemicznie i bez wiary w zwycięstwo, ani razu nie potrafili poważnie zagrozić tyłom gości, przy czym niepotrzebna hyperkombinacja ataku Ruchu odbiła się ponadto fatalnie na pozostałych liniach Gra na ogół z obu stron stała na słabym poziomie. Niemcy co prawda grali składnie, przyziemnie i dokładnie. Ruch wysoko, mało dokładnie, niezbyt produktywnie. W pierwszej połowie gry prowadzenie zdobywają gliwiczanie w 38 minucie gry, przy czym bramkę zdobył Cyranek z podania prawoskrzydłowego Wilczka. Po zmianie pól Ruch kilkakrotnie zdobył się na efektowniejsze zagrania, jednak brak było wykończenia. Również Peterek nie wykazał dotychczas widzianej formy i w towarzystwie słabo grających łączników sam również nie wypadł lepiej. W okresie znacznej przewagi Ruchu udaje się gliwiczanom zdobyć drugą bramkę znów przez Cyranka w zamieszaniu podbramkowym.

Porażka 0:2 przyniosła bardzo duże niezadowolenie na trybunach. Trudno się zresztą dziwić, każda porażka z drużyną niemiecką w tych czasach miała propagandowe znaczenie.

Obie drużyny wystąpiły w składach:V-R Gliwice: Günther Mettke – Wilhelm Koppa, Richard Kubus – Norbert Richter, Ewald Lachmann, Josef Koschella – Rudolf Wilschek, Alfred Wydra, Reinhold Cyranek, Ernst Plener, Günther Fischer.Ruch W.Hajduki: Brom – Giemsa, Czempisz – Dziwisz, Mikunda, Panchryrz – Wiechoczek, Skóra, Peterek, Kubisz, Malcherek.

Vorwärts-Rasensport Gleiwitz w okresie II Wojny Światowej przyjeżdżał jeszcze wielokrotnie do Chorzowa na mecze w ramach rozgrywek Gauligi Oberschlesien, dwukrotnie zresztą ją wygrywając. To już jednak historia bez Ruchu. Klub V-R przestał istnieć w 1945 roku, ale drużyna pozostawiła po sobie w Gliwicach korzenie, tymi korzeniami był „Jahnstadion” na 15 tysięcy kibiców im. Friedricha Ludwiga Jahna, nauczyciela niemieckiego, którego uznano za prekursora ruchu gimnastycznego w Niemczech. Dzisiaj w tym miejscu, na tym stadionie gra Piast Gliwice. Oczywiście teraz nawet nie widać korzeni, tylko piękny nowoczesny miejski stadion. W Gliwicach na szczęście nikt się pytał czy chcą stadion, wszyscy wiedzieli, że to inwestycja na lata. W wielu miastach to wiedzą, tylko nie w Chorzowie…

Autor: Grzegorz Joszko


Jugoslavija

SK Jugoslavija planując przyjazd do Polski kontraktuje trzy mecze: z Ruchem, Polonią Warszawa i łódzkim ŁKS. Drużyna z Belgradu to dwukrotny Mistrz kraju w latach 1924 i 1925 oraz zdobywca Pucharu w 1936 roku. Popularni „The Reds” byli jedną z najbardziej znanych drużyn w Serbii.

Nim mecz się odbywa Ruch otrzymuje oficjalną informację, że drużyna SK przyjedzie wzmocniona 6 graczami OFK Belgrad (wtedy czterokrotny Mistrz i zdobywca Pucharu). W zapowiedziach przedmeczowych jednym z zawodników, który miał przyjechać był Blagoje „Moša” Marjanović, jeden z najlepszych przedwojennych napastników w historii jugosłowiańskiej piłki nożnej. Był jej pierwszym zawodowym piłkarzem już w 1930 roku i zarabiał miesięcznie w przeliczeniu 32$. Legendarny piłkarz był wzorem dla wielu ludzi i doczekał się nakręcenia filmu o sobie i swoich kolegach („Montevideo, vidimo se!”). Niestety ostatecznie do Polski nie dociera, co jest sporym rozczarowaniem dla chorzowskiej publiczności.

Wieczorem 28 lipca zawodnicy jugosłowiańscy przyjeżdżają do Chorzowa, a mecz odbywa się 30 lipca 1938 roku rozpoczynając się o godzinie 17:30.

Prasa lokalna opisuje ten mecz:

W przeciwieństwie do gości drużyna Ruchu wypadła mniej korzystnie pod względem technicznym, lecz taktycznie zawody przeprowadziła z ambicją i chęcią zwycięstwa. Tym razem atak Ślązaków był doskonały, zwłaszcza prawa strona z Peterkiem na środku. Wilimowski nie miał zbytniego pola do popisu, choć kilka jego zagrań, było prawdziwym majstersztykiem. Wodarz natomiast wypadł blado. Pomoc dobra, niepotrzebnie tylko w drugiej części meczu przeszła do defensywy, oddając inicjatywę w ręce gości. W obronie Ibrom lepszy od swego partnera. Tatuś w bramce dobry, choć nieobliczalny w wybiegach. Zwłaszcza prawa strona Ruchu, stwarza wiele kłopotu obrońcom gości. W tej chwili napad hąjduczan został nareszcie skompletowany. Nie ulega wątpliwości, że atak: Wodarz — Wilimowski — Peterek — Słota — Kruk, jest najlepszą klubową piątką ofensywną w Polsce. Jeżeli chodzi o formę napastników Ruchu to najlepszą wykazuje Peterek.

Ruch wygrywa 5:2 po trzech bramkach Peterka, po jednej Wilimowskiego i Słoty. Dla SK bramki zdobywają Rekar i Bednar. Mecz przyciąga na trybuny 4 tys. widzów, którzy z uwagą i zainteresowaniem oglądają nowego piłkarza Ruchu, który debiutuje w niebieskich barwach, a któremu warto poświęcić osobny wpis na blogu, bo jego transfer dość głośnym echem odbił się na Śląsku (na poniższym zdjęciu trzeci z prawej).

SK reprezentowali zawodnicy: Lovrić, Dimitrijević, Beleslin, Aleksie, Manola, Stevović, Bednar, Perlić, Steko, Rakar, Drenovac.

Ruch wystąpił w składzie: Tatuś, Ibrom, Czempisz, Skrzypiec, Nowakowski, Mikunda, Wodarz, Wilimowski, Peterek, Słota i Kruk

 

(Ruch przed meczem Ag.Fot.”Polonji”)

SK Jugoslavija w odstępie kolejnych dni remisuje 2 sierpnia z Polonią Warszawa 2:2 i 4 sierpnia wygrywa z ŁKS 2:0. Z Ruchem to była ich jedyna porażka w tym tournee.

Autor: Grzegorz Joszko


Nikt nie chciał im sędziować

W lecie 1938 roku w krajach europejskich informacje prasowe głównie dotyczyły zbliżającej się II wojny światowej. W tym samym czasie drużyny Ruchu Chorzów i AKS Chorzów przygotowywały się do zbliżających się derbów Chorzowa. Niestety na 4 dni przed planowanym rozpoczęciem meczu nie było wiadomo, kto będzie sędziował to spotkanie, mimo tego, że wydział sędziowski wyznaczył w kolejności Wardęszkiewicza z Łodzi, Rettiga z Warszawy i Lustgartenowa z Krakowa, ale cała trójka jeden po drugim odmówiła sędziowania tego spotkania bez podawania przyczyny takiego stanu rzeczy. Ruch i AKS nadesłały telegraficznie do wydziału spraw sędziowskich PZPN zawiadomienie, że zgadzają się na sędziego Gruszkę albo Arczyńskiego, ponieważ Gruszka miał poprowadzić mecz Wisła – Śmigły Wilno, to wyznaczono Arczyńskiego z Krakowa, który ostatecznie zgodził się poprowadzić ten mecz. W dzisiejszych czasach wręcz nieprawdopodobna sytuacja, aby dopiero czwarty wyznaczony sędzia poprowadził spotkanie ligowe.

W niedzielę 28 sierpnia 1938 roku o godzinie 16:45 na stadionie AKS Chorzów (tam, gdzie teraz stoi market) rozpoczął się mecz. Zasiadło na nim 15 tysięcy kibiców. Prasa lokalna zachwyca się tym meczem i opisuje go na wszelkie sposoby przez kilka dni: W pierwszej połowie gry, Ruch był zespołem lepszym, miał więcej sytuacji podbramkowych, których nie wykorzystywał Peterek, w samych pierwszych 20 minutach meczu mógł sam zdobyć przynajmniej trzy bramki. W 35 minucie Giemsa zderza się z Piontkiem i schodzi na 5 minut z boiska. W tym czasie przychodzi do głosu AKS, przeważa, atakuje, stwarza groźne sytuacje, które jednak likwiduje Tatuś. Wreszcie w 40 minucie Ruch otrzymuje rzut wolny w pobliżu pola bramkowego, bije go Giemsa, a Peterek wykańcza akcję i 1:0. W dwie minuty później pojedynek sam na sam Wilimowskiego z Mrugałą, po którym piłkę otrzymuje Wodarz i pakuje piłkę do pustej bramki. 2:0 do przerwy. W pierwszym okresie drugiej połowy Piontek ma okazję zdobycia bramki, lecz nie trafia w nią. W końcu po zagraniu Pohopina Piontek strzela na 2:1. Ruch inicjuje kilka ataków, które jednak broni Mrugała. Od tej chwili tempo gry zmaga się, przy czym obie drużyny grają bardzo ostro. Następuje szereg obustronnych ataków i groźnych momentów przed obu bramkami, jednak bramkarze we wszystkich sytuacjach doskonale bronili. W 72 minucie za faul na Peterku, Giemza z 40 metrów bije wolny na bramkę, który, mimo interwencji Mrugały, pada w siatkę. Minutę później z centry Wodarza, Malcherek główką zdobywa 4 bramkę. Od tej chwili AKS załamuje się zupełnie i oddaje całkowitą inicjatywę Ruchowi, którego drużyna jednak zwalnia tempo i do końca zawodów gra staje się już nieciekawa. Na minutę przed końcem meczu Piontek zmniejsza rozmiary porażki po akcji prawym skrzydłem.

4:2 dla Ruchu i koniec meczu.

Drużyny wystąpiły w następujących składach:

Ruch: Tatuś, Giemsa, Czempisz, Mikunda, Ibrom, Skrzypiec, Wodarz, Willimowski, Peterek, Malcherek, Kruk.

AKS: Mrugała, Stolarczyk, Kinowski, Kuchta, Bendkowski, Katryniok, Sikora, Pytel, Piontek, Spodzieja, Pohopin.

Najlepszym graczem AKSu mimo straconych bramek był bramkarz Roman Mrugała, a w Ruchu Edmund Giemza, dla którego było to jedyne trafienie w tym sezonie.

To były przedostatnie ligowe derby Chorzowa przed wojną, a jednocześnie pierwsze ligowe zwycięstwo Ruchu na stadionie AKSu. Do końca rozgrywek w 1938 roku pozostało 6 meczy, Ruch wygrywa pięć z nich i zostaje ostatnim przedwojennym Mistrzem Polski i najlepszą krajową drużyną przedwojenną. AKS na koniec tego sezonu zajmuje 6 miejsce. Następne rozgrywki w 1939 roku nie zostają dokończone, a do wyłonienia następnego Mistrza Polski ligi polskiej musimy czekać aż do 1948 roku.

Autor: Grzegorz Joszko