Zamiast do domu piłkarze Ruchu wyruszyli do Norymbergi (niem. Nürnberg) na mecz z miejscowym 1.FC. Miejscowość jest położona 156 km od Stuttgartu, a piłkarze 1.FC byli wówczas pięciokrotnym mistrzem Niemiec (nie wg dzisiejszego systemu rozgrywkowego). Tego meczu nie było w planie, ale działacze Niebieskich zaakceptowali ofertę rozegrania spotkania towarzyskiego z „Der Altmeister” (przydomek 1.FC), którą otrzymali będąc jeszcze w Stuttgarcie.
O 5:30 start
Piłkarze Ruchu zamiast zjedzonego śniadania w hotelu, zjedli je w wagonie restauracyjnym przed godziną 6 rano. Po ponad 5 godzinnej podróży piłkarze dotarli na dworzec, zdziwili się, że na peronie stali kibice 1. FC Nürnberg, którzy czekali na swoich ulubieńców, jednak już na dworcu okazało się 1.FC opóźni swój przyjazd z tournée w Hiszpanii o 12 godzin. Cały sztab został zaproszony na obiad do restauracji znajdującej się w podziemiach Spichlerza Zbożowego. Ocena pobytu w tym miejscu została tak opisana w prasie:
Jedzenie było „obskurne” I w dodatku bardzo drogie, bowiem zapłaciliśmy za skromny obiad 2,20 RM.
Sala tortur
Zwiedzanie Norymbergii piłkarzy Ruchu rozpoczęli od kościoła, poprzez ratusz i uliczki starego miasta. Później kroki skierowały ich na Nürnberger Kaiserburg – zamek położony na skale na północ od centrum miasta, w latach II wojny światowej w Kunstbunker pod zamkiem przechowywano skradziony z Krakowa ołtarz Wita Stwosza.
W jednej z wież usytuowana była sala tortur. We wspomnieniach z tej wizyty możemy przeczytać:
Najpierw zapoznajemy się z krzesłem, którego wszystkie części przebite są gwoździami. Na tem krześle umieszczano więźnia, by wymusić od niego prawdę. Dalej widzi my tam specjalne łapki do łamania palców i kości, a ogólny postrach budzi olbrzymi odlew „śmiejącej się dziewicy”, której przednia część się otwiera, a w środku wystają 30-centymetrowe gwoździe. Więźnia wsadzano w otwór i następnie całą siłą przymykano przednią część. Gwoździe przechodziły więźniowi przez głowę, piersi, brzuch i nogi. Była to zdaje się najgroźniejsza śmierć, jaka mogła spotkać więźnia.
Szczęście
Na mapie Norymbergii nie mogło zabraknąć studni piękna (niem. Schöner Brunnen), przy której piłkarze kręcili kółkiem (pierścieniem) szczęścia 30 razy. Był to przesąd, w którym 30-krotny obrót miał zwiastować szczęście. Dzisiaj w przewodnikach turystycznych można przeczytać, że w balustradzie okalającej studnię umieszczony jest mosiężny pierścień. Wystarczy go trzykrotnie przekręcić, a to przynosi szczęście. Tak czy owak, piłkarze Ruchu jeden po drugim kręcili pierścieniem licząc na swój szczęśliwy los.
Instrumenty dla orkiestry
Po powrocie do hotelu na piłkarzy Ruchu czekała informacja, że piłkarze 1.FC są zbyt zmęczeni podróżą i meczami w Madrycie i nie dadzą rady rozegrać spotkania z mistrzem Polski. O godzinie 23:00 ze stacji w Norymberdze cała ekipa wsiadła do pociągu powrotnego. Zmęczeni całym tournée wszyscy posnęli budząc się dopiero w Gorlicach. Na granicy w Bytomiu czekała na piłkarzy mała niespodzianka, otóż działacze zakupili instrumenty muzyczne dla orkiestry klubowej, co do których celnicy mieli spore zastrzeżenia. Już możemy sobie wyobrazić, jak niektórzy próbowali na nich grać, aby przekonać, że to na własny użytek. Prasa szeroko rozpisywała się o zwycięstwach z FCB oraz VfB, więc na peronie w Wielkich Hajdukach czekało tysiące kibiców Ruchu, którzy chcieli przywitać swoich pupilów. Historia tego wyjazdu dobiegła końca. Można żałować, że nie doszło do ostatniego meczu, bo drużyna z Norymbergii była wówczas jedną z najlepszych w swoim kraju. Pozostało tylko zwiedzanie miasta. Czy kręcenie przyniosło piłkarzom szczęście? Studiując ich dokonania można odnieść wrażenie, że nie było im potrzebne. Byli pewni swojej siły. Ci piłkarze stali się prawdziwą legendą bez końca.
You must be logged in to post a comment.