„Niektórzy ludzie uważają, że piłka nożna jest sprawą życia i śmierci. Jestem rozczarowany takim podejściem. Mogę zapewnić, że to coś o wiele ważniejszego.”

Nie ma piłki nożnej bez kibiców i kibiców bez piłki nożnej. W czasie, gdy  w sobotę w radlińskiej hali odbywał się 24 turniej im. Remigiusza Thiema, do zgromadzonych kibiców dotarła bardzo smutna informacja, że zmarł Pan Wiktor Nowak popularny „Iciu” – wierny kibic Ruchu z Piekar Śląskich. Pan „Iciu” mimo swojego wieku (8 stycznia skończył 79 lat) zaliczył w rundzie jesiennej wszystkie wyjazdy, pokazując kilku pokoleniom młodszych kibiców, że na fanatyzm nie ma leku, a wspieranie swojej ukochanej drużyny to prawdziwe piękny obowiązek, a zarazem przywilej niezależnie od miejsca, gdzie akurat ona gra. Bez wątpienia umieszczony w tytule cytat słynnego Billa Shankly nie jest przypadkowy w odniesieniu do osoby Pana Wiktora, który był człowiekiem po uszy zakochanym w futbolu. W jego sercu było miejsce dla dwóch Klubów: Orkanu Dąbrówka Wielka i chorzowskiego Ruchu. Swoją miłość do tych zespołów udowadniał wspierając ich czy to na meczach u siebie, czy na wyjazdach. W przypadku drużyny Orkanu zdarzało się, że był czasem jedynym kibicem, który podróżował wraz z drużyną na mecze wyjazdowe. To właśnie z klubem z Dąbrówki Wielkiej był związany całe życie najpierw jako zawodnik, potem długoletni trener młodzieży. Od 1989 roku był również sędzią piłkarskim podokręgu Bytom. Gdy nie grały jego ukochane drużyny wsiadał w autobus czy pociąg i podróżował po Śląsku i nie tylko, by zobaczyć na żywo kawałek dobrej piłki. Każdy kto miał okazję go poznać, wie jak sympatycznym był człowiekiem i że o futbolu mógł dyskutować bez końca. Jeszcze na początku stycznia obserwował na żywo sparing  Ruchu z Polonią Bytom, gdzie zapytany przez Asceto czy będzie na meczu z Legią tylko się uśmiechnął mówiąc, że może nie być tylko w jednym przypadku, jeżeli zostanie wezwany tam z góry… Tak się niestety stało w ubiegłą sobotę. „Iciu” zmarł wybierając się na sparingowy mecz swojego Orkanu z Wawelem Wirek. Niestety nie doczekał żeby spełniło się jego największe marzenie, którym było zobaczyć jeszcze Ruch na nowym stadionie. Odszedł niepodziewanie pogrążając w smutku całą „niebieską” społeczność. „Iciu” kibicuj tam dobrze z góry, tu na ziemi będzie nam Ciebie brakowało…

Pan Wiktor w „Sercu Łodzi” przed odwołanym meczem z Widzewem.

WIKTOR „ICIU” NOWAK

08.01.1945 – 03.02.2024