Dwa debiuty

1 sierpnia 1937 roku odbył się tylko jeden mecz ligowy, ale za to jaki. Ruch Wielkie Hajduki vs. AKS Chorzów. Ligowe derby sąsiednich gmin. Prasa zapowiadała ten mecz jako sensacyjny hit wakacyjny na ukończonym stadionie. Wspaniała żelazna trybuna była udostępniona dla kibiców. Był to pierwszy ligowy mecz tej trybuny otwarty dla publiczności.

Zdjęcie: Konstrukcja trybuny głównej. Zdjęcie pochodzi z zasobów NAC.

Bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. AKS był niewygodnym rywalem dla Niebieskich, w rundzie wiosennej górą były Zielone Koniczynki wygrywając na swoim stadionie 3:1.. Na stadion przybyło 30 tysięcy hajduckich i chorzowskich kibiców. To był rekord frekwencji na stadionie w Wielkich Hajdukach (dzisiaj obecny stadion Ruchu) w ligowym spotkaniu przedwojennym. Oczywiście podobna frekwencja zdarzała się na meczach towarzyskich, szczególnie reprezentacji Śląska, ale mecz ligowy nigdy wcześniej, aż do 1939 roku nie przyciągnął tylu kibiców. W dodatku to było pierwsze ligowe spotkanie tych dwóch drużyn w Wielkich Hajdukach.

Mecz

Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 17:30, a oba zespoły wystąpiły w następujących składach:

Ruch: Brom, Czempisz, Giamza, Panchrysz, Nowakowski, Dziwisz, Wodarz, Wiechoczek, Wilimowski,  Peterek, Kubisz.

A.K.S.: Mrugała, Stolarczyk, Knas, Bedkowski, Kuchta, Skrzypiec, Morcinek, Wostal, Piontek, Pytel i Pochopin.

Prasa o pierwszej połowie pisała:

„Pierwsza połowa gry upłynęła przy zdecydowanej przewadze mistrza Polski. Atak hajduczan zagrał wprost koncertowo. Składne kombinacje Wodarz – Wiechoczek – Wilimowski – Peterek przypominały najlepsze wzory wiedeńskie. Niestety tej zdecydowanej przewagi nie potrafił Ruch uwidocznić bramkami (…) w 40 minucie po strzale Wodarza Mrugała wybiega z bramki, piłka go przeskakuje, wpadła do bramki, przy czym w ostatniej chwili dobija ją przytomnie Wilimowski. Sędzia p. Lustgarten, który już dawno powinien przejść na emeryturę, z niezrozumiałych przyczyn bramki nie uznaje”.

O drugiej połowie prasa pisała: „Przewaga gości z minuty na minutę wzrasta. W 32 minucie A.K.S. stwarza pod bramką Ruchu niebezpieczną sytuację. Wostal pięknie strzela na bramkę, jednak bramkarz Brom pięknie broni. Był to najcięższy okres dla Ruchu. A.K.S. w tej części gry nie schodzi z pola gospodarzy. W 35 minucie A.K.S. przeprowadza piękny atak, Wostal wysunięty naprzód strzela na bramkę, główkuje Piątek, jednak znowu Brom pięknie broni”.

Ostatecznie w meczu nie padła żadna bramka. Wynik 0:0, ale 30 tysięcy gardeł głośno dopingowało obie drużyny przez cały mecz. Najlepszym graczem Ruchu był Giemza, który przyzwyczaił się już do gry w obronie oraz w bramce Walter Brom.

Brom

W tym meczu ligowym z AKS w wieku 16 lat zadebiutował bramkarz Walter Brom, choć nie był najmłodszym przedwojennym debiutantem w drużynie Niebieskich (w wieku 15 lat debiutował Gerard Wodarz) to jednak jego bezkompromisowy debiut zrobił ogromne wrażenie na kibicach zgromadzonych na trybunach.

Zdjęcie: Walter Brom

Brom już rok później pojechał na Mistrzostwa Świata, choć nie zagrał, to przeszedł do historii jako najmłodszy uczestnik tej imprezy. To był jeden z największych talentów ówczesnej piłki nożnej, a na tej pozycji zdecydowanie najlepszy. Prasa po wojnie pisała o nim, jako o jednym z tych, którzy pomogą w odbudowie polskiej piłki nożnej zarówno klubowej, jak i reprezentacyjnej. Jego niespokojna dusza była chyba podobna do innych bramkarskich historii, które przedwcześnie zakończyły swoje kariery, a później i swoje życie. Brom miał wszystko, żeby stać się wielkim piłkarzem przez duże „P” i gdyby nie ta niespokojna dusza, którą trudno było wtedy wyleczyć, pewnie tak by się stało. Walter Brom zmarł w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach w wieku 47 lat.

AKS

Ostatecznie Ruch zakończył rozgrywki ligowe w 1937 roku na 3 miejscu, jedno miejsce wyżej zajął Amatorski K.S. Jak piłkarze z góry Redena nie zdobyli tytułu mistrzowskiego, to już wiedzą tylko oni. Zadecydowała o tym porażka u siebie z Pogonią Lwów. Prasa warszawska rozpływała się nad zespołem lwowskim. W sumie wtedy warszawskich dziennikarzy cieszyło przede wszystkim to, że rozgrywki ligowe nie wygrał zespół z Górnego Śląska, niż to, że wygrała je Cracovia, choć i hajducki Ruch nie pomógł sąsiadowi zza miedzy przegrywając w Krakowie z popularnymi Pasami. Zespół krakowski, jako pierwszy w historii zdobył tytuł mistrzowski jako beniaminek. 52 lata później sukces ten powtórzył chorzowski Ruch. Przedwojenny Ruch nie miał dobrej prasy, bez względu na to czy był w tabeli na miejscu pierwszym, piątym czy dziesiątym, co ciekawe piłkarze AKS przed wojną mieli zdecydowanie lepszą prasę niż Ruch. Dziennikarze przewidywali nawet, że część graczy Ruchu przejdzie wtedy do AKS. Choć do tego nigdy nie doszło, to jednak dziennikarze mieli używanie w najlepsze.

Autor: Grzegorz Joszko