František Dembický

Był pierwszym trenerem Ruchu z Czech, pracę rozpoczął 1 stycznia 1948 roku. Pojawiając się w Chorzowie miał 32 lata. Wkrótce miały zainaugurować rozgrywki ligowe.

Czas okupacji Dembický spędził w rodzinnych stronach: Vsetin, Bohemians, SK Slezska Ostrawa, AFK Vrsovice. Kariery nie zrobił, rozegrał w sumie około 20 meczów w tym czasie. W 1947 roku na meczu hokeja poznaje i ściąga go na trenera warszawskiej Legii Sekretarz Generalny stołecznego klubu. Jak wspominał jego dokonania portal legia.com nauczył zawodników warszawskich śpiewać czeskie piosenki zamiast grać w piłkę. Po zakończeniu pracy w Warszawie okazało się, że przed przyjazdem do Polski ukończył zaledwie 3-tygodniowy kurs trenerski, a praca z Legią była jego pierwszą w karierze. Nie przeszkodziło to jednak, aby w Chorzowie dostał kontrakt…

Ruch Chorzów (wówczas pod nazwą Ruch 1920 Chorzów Batory) zagwarantował trenerowi 30 tys. złotych wypłacanych z góry do piątego każdego miesiąca (przeciętne wynagrodzenie w 1948 roku wynosiło połowę tej kwoty). To nie były wszystkie profity, bo klub zapewnił trenerowi mieszkanie wraz z opałem, światłem i sprzątaniem oraz pięć bezpłatnych posiłków dziennie: śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Dodatkowo pełny zwrot kosztów podróży. Było też 21 dni urlopu. Trener František Dembický w zamian trenował I drużynę i rezerwy we wtorki i czwartki, a drużyny juniorskie w środy i piątki. Trener miał gwarancję, że nikt z zarządu nie miał prawa za niego decydować kogo wystawić do składu. Umowa pomiędzy stronami była podpisana na okres 12 miesięcy i wygaśnie automatycznie wraz z końcem roku.

Zdjęcie: Tzw. „prosta” podczas jednego z meczów w Chorzowie

Pierwszy ligowy mecz po wojnie Ruch rozegrał 13 marca 1948 roku z Garbarnią Kraków, na ławce zasiadł Czech, a na trybunach ponad 18 tysięcy kibiców Niebieskich. Do pierwszego, po 8 letniej przerwie, ligowego boju trener Dembický desygnował następujących zawodników: w bramce Walter Brom, w obronie Maksymilian Gebur i Józef Olsza, dalej Gerard Suszczyk, Henryk Bartyla i Jerzy Bomba, w ataku Jan Przecherka, Gerard Cieślik, Henryk Alszer, Ewald Cebula, Eugeniusz Kubicki. Jedyna bramka padła w 89 minucie meczu, a jej strzelcem był Przecherka, który celnym płaskim strzałem wykończył podanie Cebuli. Na trybunach zapanowała euforia, a strzelec gola opuścił murawę na rękach uszczęśliwionych fanów. Po meczu František Dembický powiedział:

Podziękujcie Bogu, że dwa punkty zostały w domu.

To nie był sezon marzeń w Chorzowie. 3. miejsce na koniec sezonu w 1948 roku potraktowano jak porażkę i tylko w klasyfikacji frekwencji Ruch znalazł się na pierwszym miejscu ze średnią ponad 12 tysięcy widzów na mecz. Zarząd klubu za winnych brązowego medalu uznał piłkarzy Niebieskich mówiąc:

Niepowodzenia należy się dopatrywać w samych zawodnikach, u których stwierdzono brak kondycji, ambicji, ducha bojowego i woli zwycięstwa. Ponadto zauważono u poszczególnych zawodników przesadne wyobrażenie o swoich zdolnościach i umiejętnościach piłkarskich oraz brak szczerego koleżeństwa, co również wpływa na ogólny nastrój drużyny.

Mocno dostało się zawodnikom za to, że nie uczestniczyli w marszu jesiennym, który odbywał się w całej Polsce w rocznicę bitwy pod Lenino pod hasłem „Młodzież polska maszeruje szlakiem zwycięstw bratnich armii polskiej i radzieckiej”. Sowiecka propaganda w polskim sporcie w 1948 roku nabierała nieprawdopodobnego rozpędu.

Nie udało nam się znaleźć co Dembický robił po zakończeniu pracy w Chorzowie. Internety znajdują osobę o tych danych jako zmarłą w I wojnie światowej na polach bitwy we Francji. Kim tak naprawdę był František Dembický? Na pewno nie trenerem piłkarskim, bo tego ani w Warszawie ani w Chorzowie nie potrafił robić. Patrząc po liczbie rozegranych spotkań ligowych grać też raczej nie umiał. Kim był zatem? Może ktoś zna odpowiedź na to pytanie…

 

Autor: Grzegorz Joszko

 

Tutaj przeczytasz historię innego zagranicznego trenera Niebieskich