Jak to było z tym tłitem

Krótka opowieść, jak to było z tym twittem:

Założyć bloga o Ruchu – ☑

Sprawdzić jakie archiwa ma klub – ☑

Sprawdzić, co kryją zasoby biblioteczne – ☑

Szukać ciekawostek na chybił trafił (kompletnie nie trafiony pomysł) – ☑

Sznupać, sznupać po bibliotekach – ☑

Usystematyzować zbieractwo, pozakładać katalogi rocznikowo – ☑

Odwiedzać rodziny przedwojennych piłkarzy – ☑

Pamiętać aby najciekawszych historii nie publikować na TT i na blogu – ☑

Zacząć odwiedzać sądy, muzea, kościoły, szpitale, urzędy – ☑

Założyć swoją stronę – ☑

Znaleźć współtwórców – ☑

Pomyśleć o wydaniu książki – ☑

Ciągle sznupać, sznupać po bibliotekach (to nie ma końca) – ☑

Obserwować spadek i upadek klubu – ☑

Odłożyć wszystko w cholerę – ☑

Zostać natchnięty *) -☑

Podjąć kluczowe decyzje – ☑

Czas wrócić do pisania – ☑

Opublikować wszystko za darmo w formie przystępnej dla wszystkich – ☐

3 lata wolnych chwil, bo przecież prowadzę własną firmę i mam dwójkę szkolnych dzieci. To zbieranie nigdy nie było robione dla siebie, kasy czy poklasku. Wystarczy być kibicem Niebieskich, ktoś może powiedzieć, że to niewiele. Nie, to znaczy wszystko.

Nie będzie żadnych deklaracji czasowych, co do ostatniego punktu, ale ten moment się zbliża, bo choć cierpliwość jest gorzka, to jej owoc ma słodki smak..

*) Jedna z osób, z którą rozmawiałem powiedziała mi tak:

„Nie ma Pan pojęcia jak się cieszę, że jeszcze dzisiaj jest ktoś, kogo to wszystko o Ruchu interesuje”