1931

SC Wacker Wiedeń (Sportclub Wacker Wien).

Drużyna z Wiednia została założona w 1906 roku i istniała do 1971 roku, kiedy to w wyniku fuzji z SK Admira Wiedeń pojawił się prawny spadkobierca tych drużyn w postaci Admiry Wacker Mödling. Przedwojenny SC Wacker Wiedeń, popularni czarno-biali byli 3-krotnym mistrzem swojego regionu w latach 1912-1914. W składzie drużyny, która przyjechała na Śląsk pojawiły się niezwykłe gwiazdy futbolu austriackiego: Karl Zischek (już wtedy reprezentant Austrii, później występował na MŚ w 1934 roku, jeden z najlepszych napastników w historii tej drużyny, ale również austriackiej piłki nożnej), Johann Walzhofer (reprezentant Austrii, później występował na MŚ w 1934 roku, jeden z najlepszych środkowych napastników w historii tej drużyny) oraz weteran tej drużyny Johann „Hansi” Horvath (jeden z najlepszych legendarnych zawodników wunderteamu w latach 20. i 30. w historii reprezentacji Austrii: 46 występów i 29 bramek, później uczestnik MŚ 1934r, gdzie zakończył swoją bogatą karierę piłkarską). Jak podano w prasie:

„W drużynie Wacker aż 8 reprezentantów”.

SC Wacker podróżował po Niemczech rozgrywając mnóstwo meczy towarzyskich, wygrywając m.in. z reprezentacją Śląska niemieckiego 6:2. Pojawił się pomysł aby ściągnąć tę drużynę na Śląsk Polski. To był pierwszy mecz w historii hajduckiego Ruchu rozegrany z drużyną rodem z Austrii, jednak chęć uzyskania dobrego wyniku spowodowała, że działacze „Niebieskich” skontaktowali się z działaczami „Zielonych Koniczynek” aby rozegrać mecz wspólnymi siłami (a może było odwrotnie, bo nie za bardzo jest kogo spytać). Mecz został zaplanowany jako „Ruch”-„Amatorski” vs. SC Wacker Wiedeń w dzień powszedni 6 października 1931 roku o godzinie 15:30 na boisku AKS Królewska Huta (od 1934 roku AKS Chorzów).

Przedwojenny dziennik pisał: „Przyjazd Wackeru wiedeńskiego (…) zelektryzował cały Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie i niemiecki Śląsk. Z góra 5 tysięcy zebrało się kibiców na Stadjonie w Królewskiej Hucie, by oglądać pogromców AKS i Naprzodu z zeszłego roku w stosunku 10:0”. „Przegląd Sportowy” pisał o tym meczu: „Wiedeńczycy pokazali wysoką technikę i piękną fair grę, byli jednak wyczerpani ciągłymi meczami (…) Gracze z Wackeru w pierwszych 20 minutach dali wprost koncert. Wyraziło się to w trzech pod rząd strzelonych bramkach (…) Górnoślązacy otrząsnęli się jednak wkrótce i w 42 minucie uzyskali przez Peterka pierwszy punkt”. Wiedeńczycy zmęczeni tracą kolejne bramki strzelane przez Dudę (AKS) i Peterka (Ruch), który w sumie ustrzelił hattricka. W końcówce Langer wyrównał wynik na 4:4. „Polonja” pisała: „Trudno opisać entuzjazm, jaki panował na boisku wśród widzów. Ślązacy grali doskonale (…). Nasz zespół pod względem kombinacyjnym taktyki i ambicji przewyższał gości. Znacznie im jednak ustępował pod względem technicznym. „Wacker” to zawodowcy, a nasi gracze, to przeważnie robotnicy, pracujący ciężko w fabrykach i kopalniach śląskich. Ich walka z „Wackerem” zasługuje na pełne uznanie. Wyróżniali się zwłaszcza Urban, Peterek, Joszko w bramce i po przerwie ambitny Dziwisz (…) Wiedeńczycy reprezentowali się z jak najlepszych stron, trudno jednak przemilczeć ich ostrą grę pod koniec. Technicznie o całą klasę przewyższali gospodarzy, przyczem imponowali grą dobrze przemyślaną, pięknemi pociągnięciami, doskonałem opanowaniem ciała i precyzją podań, są naprawdę artystami, jeżeli chodzi o opanowanie piłki”. Mecz zakończył się wynikiem remisowym 4:4.

„Ruch” (R) -„Amatorski” (A) reprezentowali:

Joszko (A) – Katzy (R), Motzek (A) – Nobis (A), Badura (R), Kawka (A) (od 46 Dziwisz – R) – Urban (R), Duda (A), Peterek (R), Glajcar (A), Wodarz (R),

SC Wacker Wiedeń wystąpił w składzie:

Cart, Hauswirth, Karl Jestrab, Fruchwirth, Uher, Windner, Twurbwirt, Osterman (Zischek), Franz (od 46 Samek), Walzhofer, Horwath, Langner,

Bramki: Langner (dwie), Franz, Walzhofer dla SC oraz Peterek (trzy) i Duda dla „niebiesko-zielonych”.

Sędziował: p.Laband, któremu jeden akapit poświęciła Śląska prasa:

„Pan Laband jako kierownik zawodów, miał ciężkie zadanie, bowiem musiał bardzo zważać na nielicujące z godnością sportowca zachowanie się wiedeńczyków i ich brutalną grę. Umiał ich utrzymać w karbach i niedopuścił do większych ekscesów”.

W bramce wyróżniał się piłkarz Amatorskiego KS o nazwisku Joszko, pierwsze, co zrobiłem wykonałem telefon do mojego ojca, bo nazwisko brzmiało jakoś dziwnie zbieżnie z moim ;), no i o tej historii nigdy wcześniej nie słyszałem. Mój fater zresztą też, choć nie wykluczył jednak rodzinnych koneksji. Mój dziadek Eryk, rocznik 1907, którego dzieje nie różniły się od każdego Ślązaka w latach 1920 – 1960 miał 4 braci (Ernest, Erwin, Erich, Maks) i 3 siostry, a że miłość do futbolu przekazywana jest w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie, to kto wie…Bez względu na to, czy to są moje korzenie czy nie, fajnie się czyta swoje nazwisko w prasie z 1931 roku.

To jeszcze nie koniec wspólnych meczów pod szyldem Ruch – AKS, bo 18 lat później ponownie dochodzi do meczu tym razem z przeciwnikiem z Czechosłowacji.

Autor: Grzegorz Joszko