Ruch w Siedlcach

Rok 1932 obfitował w różne wydarzenia, których konsekwencje były odczuwalne w następnych latach np. pewien Austriak z krótkim wąsikiem otrzymał niemieckie obywatelstwo, Japończycy naparzali wszystkim jak leci, książę Szwecji poślubił swoją kuzynkę, Polacy zawarli pakt o nieagresji z ZSRR, strajkowali górnicy i rolnicy, a jeden z najsłynniejszych polskich przedwojennych lekkoatletów Janusz Kusociński ustanowił rekord Polski w biegu na 1500 m wynikiem 3:54,0 s. na pięknym i nowoczesnym obiekcie w Królewskiej Hucie (dzisiaj w Chorzowie stoi tam market).

Grała również liga.

W rozgrywkach ligowych w sezonie 1932 występował beniaminek Wojskowy Klub Sportowy 22. pułku piechoty Siedlce, który w barażach do ligi pokonał mi.n. Naprzód Lipiny. WKS Siedlce przyjechał do Wielkich Hajduk w ramach 5 kolejki ligowej. Kibice Niebieskich ciekawi beniaminka zjawili się na stadionie w liczbie ponad 4 tysięcy. Sympatyków spod znaku eRki w pierwszych 45 minutach spotkał spory zawód, Ruch przegrywał 2:1 i grając bez Teodora Peterka miał w ataku lukę, której nie był w stanie żaden z rezerwowych wypełnić. Słupki, poprzeczki, bramkarz – nie udało się zmienić wyniku z pierwszej połowy. Porażka. Prasa napisała:

Sympatje widzów były całkowicie po stronie Ruchu, który niesłusznie i niesprawiedliwie oddał gościom dwa punkty. 22 p.p. zwycięstwo swe uważać musi za wyjątkowo szczęśliwe (…) 22 p.p Siedlce niepotrzebną swą ostrą grą stracił sympatję całej publiczności, zwłaszcza liczne faule i głośne rozmowy tych graczy nie powinny mieć miejsca (…)

Kibice nie byli zadowoleni z porażki oraz z faktu, że zawodnicy WKS-u zachowywali się prowokacyjnie. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Prasa napisała:

Podniecony tłum po zawodach wtargnął na boisko, a jakieś indywiduum znieważyło go (sędziego Arczyńskiego – przyp.autora) nawet czynnie. Dopiero interwencja policji, która aresztowała napastnika, położyła kres temu niepożądanemu zajściu.

Rewanż odbył się kilka miesięcy później 9 października 1932 roku. Ruch ponownie osłabiony brakiem Peterka, ale również Urbana i Badury, czyli wówczas podstawowych zawodników drużyny przyjechał aby odkuć się za porażkę u siebie. Pech opuścił drużynę Niebieskich i został przekazany Wojskowym, którzy nie strzelili karnego, nie trafili do pustej bramki, obijali słupki i poprzeczki.

Ruch miał w bramce Edwarda Kurka, wspaniałego bramkarza, który popisywał świetnymi interwencjami, a w ataku Alfreda Gwoździa (lub Gwosdzia). Napastnik ten w 18 minucie strzelił bramkę ustalając końcowy wynik meczu na 1:0 dla Ruchu. Prasa napisała:

Ostatnie chwile należą bezsprzecznie do gospodarzy. Ruch jednak ostro odpiera ataki, a nawet przechodzi do gry faul na czem najbardziej ucierpiał Świętosławski, którego zniesiono z boiska (…)

Za porażkę kibice Wojskowych obarczają sędziego i graczy Ruchu, na których posypały się z trybun kamienie. Kibice wtargnęli na boisko i otoczyli sędziego, którego od pobicia uratowała policja. Do ataku na Hajduczan podburzał niedawno kontuzjowany Świętosławski, zawodnik drużyny z Siedlec. Kibice WKS zablokowali wyjście z boiska i znowu policja musiała rozgonić wojskowe towarzystwo. Kiedy graczom Ruchu udało się w końcu wyjść ze stadionu, dorożki, które miały ich odwieźć do hotelu znowu zostały obrzucone gradem kamieni. Dorożkarze uciekli w popłochu. Piłkarze Ruchu obawiając się o swoje życie schronili się w pobliskim domu. Działacze 22.p.p. wezwali dodatkowe posiłki policji. W końcu Hajduczanie mogli się udać do swojego hotelu, a później w drogę powrotną pociągiem do domu. Atrakcji moc. Ważne, że z happy endem.

W okresie przedwojennym drużyna Ruchu jeszcze raz zawitała do Siedlec i ponownie wygrała tam w stosunku 5:3.

Dzisiaj kolejna wizyta. Czas przekazać pecha i wygrać…

Autor: