Baskowie w Hajdukach

 

Spośród wielu znakomitych drużyn piłkarskich, które w latach trzydziestych mogli na żywo oglądać śląscy kibice na czoło wysuwa się reprezentacja Kraju Basków – Euzkadia.

Piłkarska reprezentacja Kraju Basków została powołana po raz pierwszy w 1915 roku dla rozegrania meczu z reprezentacją Katalonii. Baskowie wygrali na Estadio San Memes w Bilbao 6:1 i na długie lata objęli pozycję absolutnego hegemona piłkarskiego na Półwyspie Iberyjskim. W przeciągu 20 lat wielokrotnie mierzyli się z reprezentacjami innych regionów Hiszpanii pozostając niepokonanymi. „Zagraniczny” debiut reprezentacji Baskonii nastąpił w meczu z Racingiem Paryż rozegranym podczas europejskiego tournee w 1937 roku. Kontekst tego spotkania daleko  wykraczał poza boiska piłkarskie.

W odległej o tysiące kilometrów od Hajduk, Świętochłowic i innych śląskich miast i miasteczek Hiszpanii toczyła się od 1936 roku krwawa wojna domowa. Wyłoniony przez środowiska lewicowe rząd republikański walczył z faszyzującą prawicową rebelią, której przywództwo objął generał Francisco Franco. Mimo iż konflikt miał charakter wewnętrzny to obydwie walczące strony uzyskały wsparcie z zewnątrz. Stronę rządową wsparły m.in. kominternowskie Brygady Międzynarodowe, Franco sięgnął zaś po pomoc państw „osi Berlin-Rzym”. W rozwijającym się konflikcie Baskowie, licząc na uzyskanie szerokiej autonomii, opowiedzieli się po stronie rządowej. Aby to osiągnąć trzeba było zyskać poparcie na arenie międzynarodowej i zgromadzić niezbędne środki finansowe. Osiągnąć to miała reprezentacja piłkarska. Zakrojone z gigantycznym rozmachem tournee Basków wiodło przez sympatyzujące z rządem republikańskim i neutralne kraje Europy i Ameryki Południowej.

Po występach we Francji i Czechosłowacji Baskowie zawitali do Polski. Organizatorem ich wizyty był Śląski Związek Piłki Nożnej, który zakontraktował dwa spotkania. W pierwszym naprzeciw gości z dalekiej Hiszpanii miała stanąć reprezentacja Śląska, w drugim reprezentacja Ligi Polskiej. Spośród dwunastu tysięcy widzów, którzy w środę 9 czerwca 1937 roku przybyli na stadion Ruchu niewielu pewnie podejrzewało, że przyjazd Basków jest zwiastunem poważnych niepokojów, które na zawsze zmienić miały kształt Europy. Kibice przyszli obejrzeć w akcji jedną z najlepszych piłkarskich ekip ówczesnej Europy. I nie zawiedli się.

Drużyny rozpoczęły mecz w następujących składach:

Goście: Blasco – Aresco, Aeolo – Echevarria, Muguerza, Gilluren – Gorostiza, Requeiro, Langara, Larrinaga, Emilin.

Górny Śląsk – W bramce Kwoka – w obronie Giemza, Stolarczyk, linię pomocy utworzyli Wilhelm Piec, Kuchta, Karol Dziwisz. W ataku grali Ryszard Piec, Piontek, Wostal, Wilimowski i Wodarz.

Uwaga kibiców koncentrowała się zwłaszcza na kierowniku ataku Basków Isidoro Langarze, napastniku który reprezentując barwy Realu Oviedo trafił do siatki rywali 281 razy w 220 meczach! Tym razem jednak to nie zdobywanie goli pochłaniało uwagę baskijskiego superstrzelca – jak donosiła śląska prasa, podczas bombardowania będącej siedzibą rządu autonomicznego Baskonii Guernici 26 kwietnia 1937 zginąć miała matka i dwaj bracia napastnika. Mimo tragicznych wieści płynących z kraju i niepokoju o bliskich Baskowie zaprezentowali futbol jakiego według rozentuzjazmowanych korespondentów prasowych jeszcze w kraju nie oglądano.

Mecz rozpoczął się od razu ofensywą gości, która została udokumentowana już w 8 minucie  bramką Gorostizy. W odpowiedzi na gola Basków Ślązacy przeprowadzają kilka akcji, w których główną rolę odgrywa środkowy napastnik AKS-u Wostal, jednak w decydujących momentach pudłuje.  Ambitna postawa Górnoślązaków nagrodzona została w 24 minucie, kiedy to właśnie Wostal po samodzielnej akcji uzyskuje wyrównanie. W chwile po golu nad stadionem rozpoczyna się gwałtowna ulewa, która zamienia płytę boiska w grzęzawisko. Zmianę warunków pierwsi wykorzystują nasi piłkarze – w 29 minucie meczu Wilimowski wykorzystuje zbyt krótkie wybicie piłki przez jednego z obrońców Euzkadii, dopada piłki i w swoim stylu, po dryblingu, pokonuje Blasco. 2:1 dla Górnego Śląska. 10 minut później pada najefektowniejsza bramka spotkania – Langara oddaje strzał z dystansu, piłka wpada do bramki po odbiciu od słupka daleko od rąk interweniującego Kwoki. Wynik utrzymał się jednak zaledwie 4 minuty, błąd bramkarza gości wykorzystuje Wostal i wysuwa Ślązaków na prowadzenie. Baskowie trafili do siatki jeszcze raz, jednak sędzia Gerblich dopatrzył się pozycji spalonej i bramki nie uznał. Do przerwy zatem wynik 3:2.

Druga połowa rozpoczyna się od generalnego szturmu Basków na bramkę Kwoki. Znakomita i ofiarna gra Giemzy skutkuje w końcu kontuzją obrońcy Ruchu. W 64 minucie po zderzeniu z dwoma napastnikami Giemza schodzi z boiska, zastępuje go Knast. Po chwili w ślady Giemzy idzie Kuchta, którego miejsce między słupkami zajmuje Eryk Tatuś. Śliska nawierzchnia skutkuje jeszcze jedną kontuzją – po zderzeniu z bramkarzem baskijskim za linią ląduje na kilka minut Wilimowski. Liczne kontuzje były efektem raczej śliskiej nawierzchni niż ostrej gry gości – wszystkie tytuły prasowe podkreślają dżentelmeńską postawę obydwu ekip.

W czasie gdy Wilimowski przebywał poza boiskiem Langara wyrównał wynik meczu. Zaś na 10 minut przed końcem meczu Emilin ustalił wynik na 3:4. Mimo szeregu dobrych okazji Ślązakom nie udało się już wyrównać. Znakomite recenzje prasowe i uznanie Basków zebrała również śląska publiczność, która potrafiła docenić klasę rywala, oklaskiwać dobre zagrania i wygwizdać sędziego, który nie uznał poprawnie strzelonej przez gości bramki.

Jedynym niezadowolonym z wizyty Basków w Polsce okazał  Śląski Związek Piłki Nożnej. Otóż kręgi rządowe wymusiły na PZPN aby ten wpłynął na ŚZPN i odwołał mecz z reprezentacją Ligi.

Autor: Andrzej Godoj