THE FIRST ONE

EDMUND MALCHEREK – THE FIRST ONE

Urodzony: 29.10.1910 – zmarł 08.05.1955

Wzrost/waga: 162 cm/60 kg

Pozycja: prawy łącznik, skrzydłowy.

Kluby: Haller, Ruch Wielkie Hajduki (1934-1939), Bismarckhutter SV (1939-41), RKS Batory (1947-48) i ponownie krótko Ruch.

Debiut: 2.09.1934 Wisła – Ruch 2-1

Pierwszy gol: 16.09.1934 Ruch – Warta Poznań 7-3

Mistrz Polski: 1934, 1935, 1936

35 minuta przynosi upragnione wyrównanie, zdobyte przez bardzo sprytnie grającego Malcherka. Peterek z połowy boiska strzela na bramkę, piłka zmienia kierunek, dobiega do niej Malcherek, mija efektownie Pawlaka i strzela. Entuzjazm na widowni niebywały[1].

To właśnie dzięki tej bramce najstarszy z braci Malcherków na zawsze zapisał się w historii Ruchu. Zapisał jako pierwszy zawodników „Niebieskich”, który zdobył bramkę na świeżo otwartym, nowoczesnym stadionie ówczesnego wojewody. Nie było to dobre spotkanie w wykonaniu zawodników Ruchu. Chyba trochę zjadła ich trema związana z oddaniem do użytku jeszcze nie całkiem gotowego obiektu, na który przybyło tego dnia między 20-25 tys. widzów. Mecz nie układał się po myśli piłkarzy Ruchu od samego początku, bo już w 1 minucie reprezentant Polski Fryderyk Scherfke zdobył prowadzenie dla drużyny Warty. Ciekawy jest fakt, że ówczesna prasa nie jest zgodna co do minuty, w której padła wyrównująca bramka zdobyta przez naszego bohatera. Przytaczając relację „Przeglądu sportowego” czytamy: „Wyrównanie pada, mimo przewagi Ruchu, dopiero w 20 minucie, w chwili kiedy Peterek pięknie wystawił Malcherka, a ten zmusił Fontowicza do kapitulacji”[2]. Kwadrans rozbieżności… Jak widać jednemu z redaktorów „parapetówka” na nowym stadionie udzieliła się tego dnia równie mocno, jak zawodnikom Ruchu trema. „W kwintecie napadu na odmianę doskonale spisał się Peterek, bardzo dobrze Wodarz, – dobrze Górka i Malcherek, a zawsze dobry dotąd Giemza zasługiwałby w najlepszym wypadku na trójkę”[3]. – czytamy dalej w podsumowaniu gry napadu. Jedno nie ulega wątpliwości, że to właśnie urodzony w Rudzie Śląskiej Edmund Malcherek rozpoczął nowy rozdział w historii Ruchu, który trwa do dnia dzisiejszego, choć my wszyscy kibice Ruchu chcielibyśmy, żeby jak najszybciej został zakończony i powstał tak długo wyczekiwany w Chorzowie nowy stadion.

Spotkanie z poznańską Wartą było meczem nr 8 urodzonego 29 października 1910 roku najstarszego spośród trójki braci Malcherków. Wszyscy grali w piłkę, wszyscy w Ruchu i tylko drugiemu z kolei Wilhelmowi nigdy nie udało się przebić do kadry pierwszego zespołu. Ich szwagrem (mężem siostry) był z kolei Herman Krömer w latach 1922-30 etatowy bramkarz „Niebieskich”, który choć widział tylko na prawe oko, to cechowały go doskonały refleks i umiejętności. Edmund wraz z młodszym o 7 lat Pawłem, który przyszedł na świat już w Hajdukach byli wychowankami klubu Hallera. Do drużyny Ruchu dołączyli w 1934 roku, czyli w okresie, gdy „Niebiescy” zaczęli święcić swoje największe sukcesy. Jako pierwszy w Lidze Państwowej zadebiutował Edmund, który w zastąpił w ataku swojego imiennika i największą gwiazdę pierwszego mistrzowskiego sezonu Edmunda Giemze. Rywalem „Niebieskich” była tego dnia krakowska Wisła i było to bardzo ważne spotkanie w perspektywie walki z Cracovią o tytuł mistrzowski. „Rezerwowy Malcherek, podobnie jak i Urban, nie posiadali szybkości i zwrotności lewego skrzydła. Dopiero zmęczenie Bajorka trochę poprawiło ich grę pod koniec”[4]. – taką notę wystawił jeden z redaktorów Edmundowi po przegranym 1-2 spotkaniu przeciwko krakowskiej Wiśle. Ówczesna prasa odnotowała jednak fakt, że mimo iż zawody rozgrywane było w fatalnych warunkach atmosferycznych, na grząskim boisku, to: „Gra była poważna do ostatniej minuty w szybkim tempie i obfitowała w interesujące sytuacje. Doskonale zaprezentowała cała piątka ataku Ruchu, tworząc bezsprzecznie najlepszą formację napastniczą Polski, szybka, zwrotna, bardzo dobrze postawiona technicznie i dysponująca groźnym strzałem z każdej pozycji”[5]. Jak widać ciężko o zgodność opinii między dziennikarzami relacjonującymi spotkania w tamtym czasie, każdy widział co innego, w każdym razie jego występ w tym spotkaniu był na tyle poprawny, że w kolejnym meczu z Wartą Poznań znów znalazł się w wyjściowej 11-tce pod nieobecność dalej kontuzjowanego Giemzy. Było to dość dziwne spotkanie i z dzisiejszej perspektywy raczej niespotykane, bowiem poznaniacy prowadzili w Hajdukach już 3-0, by ostatecznie przegrać 3-7. Również Edmund przyczynił się do tego zwycięstwa, zdobywając dwa gole, lecz katowicki sędzia Gryc nie uznał pierwszej, zdobytej głową bramki, mimo ostrych protestów zawodników Ruchu. Co się jednak odwlecze to nie uciecze: „Bramkę przechylającą szalę zwycięstwa na rzecz Ruchu zdobywa w 31 minucie (drugiej połowy – przyp. autora) Malcherek i to w dość ciekawych okolicznościach. Po rogu Urbana Peterek strzela zda się nieuchronnie z woleja, ale Malcherek chwyta piłkę i kieruje ją w drugi róg siatki”[6]. Drugi występ na ligowych boiskach i premierowy gol miał dla Edmunda słodko-gorzki smak, gdyż na kolejne spotkanie do składu powrócił już po kontuzji Giemza, którego pozycja w zespole mistrza Polski była niepodważalna i Edmundowi na kolejny występ w oficjalnym spotkaniu pozostało czekać aż do 23 czerwca 1935 roku, kiedy to w meczu przeciwko Legii zastąpił Urbana. Na osłodę pozostaje fakt, że z dwoma występami i jedną bramką Edmund Malcherek został mistrzem Polski w 1934 roku. W kolejnym sezonie wystąpił w 8 z 20 ligowych meczy, w których to zdobył 2 bramki. W tamtym czasie pewnie nie był on ulubieńcem kibiców poznańskiej Warty, gdyż wszystkie 3 gole, które zdobył w najwyższej klasie rozgrywkowej strzelił właśnie temu zespołowi. 1935 był to jego najlepszy rok jego w karierze, w którym to wraz z kolegami ponownie świętował tytuł mistrzowski. Trzeba pamiętać, że do Ruchu garnęło się wtedy mnóstwo wyróżniających się piłkarzy ze Śląska, a zmiany zawodników w trakcie gry były zabronione, także bilans 8/2 nie był wcale taki zły. W mistrzostwach w roku 1936 Edmund Malcherek zalicza już tylko jeden występ, ale za to wart tytułu. W przegranym 1-4 spotkaniu z ŁKS-em, Malcherek ponownie zastąpił Ewalda Urbana. W następnym roku wystąpił jeszcze w dwóch ligowych spotkaniach z Garbarnią Kraków (1-1) i Pogonią Lwów (3-2). Po raz ostatni jego nazwisko pojawiło się w protokole sędziowskim pierwszego zespołu 3 października 1937 roku, a prasa odnotowała tylko, że 74 minucie Malcherek będąc kilka kroków przed bramką, strzelił w aut… Do rozpoczęcia wojny pozostał w szerokiej kadrze Ruchu. Trochę lepiej wiodło się jego młodszemu bratu Pawłowi, który 16 ligowych występów uświetnił 7 golami. Wraz z bratem świętował mistrzostwo Polski w latach 1935 i 1936, dokładając jeszcze tytuł z roku 1938. Po wybuchu II wojny światowej drogi braci się rozeszły. Paweł występował w zespole TuS Schwientochlowitz, zaś Edmund, po odejściu Wilimowskiego do 1. FC Kattowitz dołączył do Bismarckhutter SV, chociaż grywał tam niezwykle rzadko. Obaj znikają ze składów pod koniec 1941 roku. Po zakończeniu wojny Edmund grał jeszcze krótko w RKS-ie Batory w latach 1947/48, po czym pojawił się jeszcze na krótko w Ruchu, jednak nie ma żadnych informacji na temat jego ewentualnych występów w oficjalnych spotkaniach. Zmarł w Chorzowie 8 maja 1955 roku w wieku 45 lat.

Autor: ML

Materiały źródłowe:

[1] Polska Zachodnia, Katowice 30 września 1935

[2] Przegląd sportowy, nr 105, 30 września 1935

[3] Przegląd sportowy, nr 105, 30 września 1935

[4] Raz, Dwa, Trzy: Ilustrowany Kuryer Sportowy. 1934, nr 36, 3.09.194

[5] Dziennik „Czas” 1934-09-03

[6] Przegląd sportowy nr 75, 19.09.1934